
Najstarszy zapis o tym, kto napisał Ewangelie, pochodzi z książki Logion Kyriakon Exegesis, „Ekspozycja Słowa Pańskiego (logia)”, która została napisana na początku lat 100 przez Papiasa (60-130 n.e.). Był biskupem miasta Hierapolis („święte miasto”) w prowincji Azji Mniejszej (dziś miasto Pamukkale w głębi zachodniej Turcji). To, co niewiele pozostało z autorstwa Papiasa, to fragmenty cytowane przez Ireneusza, Euzebiusza z Cezarei w jego Historii Kościoła (Księga 3, 39.15) i późniejszych starożytnych pisarzy kościelnych. Niestety, fragmenty zawierają informacje jedynie o autorach Ewangelii Marka i Mateusza.
Euzebiusz przytacza to, co pisze Papiasz o swoim zainteresowaniu początkami Kościoła: że bardziej niż teksty pisane interesuje go świadectwo żywego i trwającego głosu na ten temat. Pisane świadectwo, jak uważał on i niektórzy inni w starożytności i starożytnym Kościele (np. Klemens Aleksandryjski), oddalało czytelnika/słuchacza od wydarzenia i było mniej owocne i wiarygodne niż krótki łańcuch osobistych naocznych świadków. Dlatego Papias, gdy miał okazję, jako dobry historyk przesłuchiwał naocznych i nausznych świadków pokolenia apostolskiego (czyli uczniów Jezusa), aby uzyskać od nich pewne informacje o Jezusie i okresie założycielskim.
Sam Papiasz nie spotkał żadnego z apostołów Jezusa, np. Jana [twierdzenie Ireneusza, że tak było, jest nadinterpretacją, jak zauważa Euzebiusz], który jednak dożył dojrzałego wieku w Efezie. kliknij tutaj
Z drugiej strony, rozmawiał z dwoma innymi osobami z pierwszego pokolenia, które same widziały Jezusa, a mianowicie z „Janem prezbiterem i pewnym Arystionem”. Te dwie osoby były więc autoptai, same widziały Jezusa i jego uczniów, a ponadto działały w ostatniej tercji I wieku, kiedy to spisywano i rozpowszechniano Ewangelie. Ich informacje były świeże i – jak zawsze życzył sobie Papias, zbierając informacje o wczesnym Kościele – oparte na ich własnych, żywych kontaktach z ludźmi, o których opowiadali!
Tak pisał Papias, ok. 100-110 r
„Tak mówi Prezbiter: 'Marek był tłumaczem Piotra (hermeneutes) i starannie, ale nie w porządku (ou mentoi taxei) spisał wszystko, co zapamiętał, zarówno to, co zostało powiedziane, jak i to, co zostało zrobione przez Pana. Nie widział bowiem ani nie szedł za Panem, ale później [poszedł za] — Piotrem, który kształtował swoje nauczanie w formie chreia /alt. według potrzeb [słuchaczy]/, ale nie w taki sposób, by podawać uporządkowaną relację z logii Pana. Zatem Marek nie popełnił błędu, zapisując rzeczy tak, jak je zapamiętał. Jego celem było przede wszystkim nie pominąć niczego, co usłyszał, ani niczego w nim nie zniekształcić.”
Papiaszowi brakuje nieznanej w jego czasach idei, że każda ewangelia, a właściwie każde pismo w świętych pismach Nowego Przymierza, musi być pochodzenia apostolskiego.
Dla Papiasa istotna jest raczej bliskość ewangelisty do głównego świadka naocznego i nausznego, czyli Piotra. Jest to więc Jezusowa tradycja Piotra, która została spisana w Ewangelii Marka. „Istnieją pewne dowody wskazujące, że to twierdzenie jest również historycznie poprawne. Bliskość ta nie jest przede wszystkim widoczna w oczywistych Piotr-chrei (te nieliczne miejsca, w których można jakby usłyszeć naocznego świadka Piotra prowadzącego narrację w pierwszej osobie podczas narracji ewangelicznej w trzeciej osobie, np. 1,29-31), ale raczej w tym, że Piotr jest wymieniany w Mk niezwykle często i jest uczniem, który w tej ewangelii jest wymieniony jako pierwszy i ostatni.
Pośrednim świadectwem jest status Ewangelii Marka w starożytnym Kościele jako jednej z niezbędnych czterech, długo po tym, jak została ona zaćmiona w użyciu i znaczeniu przez Mat. i Łukasza, które zawierają praktycznie całość Marka. a także podaje Ewangelię Jezusa w pełniejszej i lepiej uporządkowanej formie. Ale Mk jakoś zachował swój blask autorytetu pierwszego apostoła.
Wreszcie, współcześni historycy twierdzą czasem, że relacje Papiasa nie są wiarygodne, uzasadniając to tym, że Euzebiusz miał niskie mniemanie o jego inteligencji. Sądził więc, że Papiasz, podobnie jak niektórzy inni z jego czasów (por. Ap 20), miał chiliastyczne pomysły, że przed ostatecznym powrotem Chrystusa na ziemi będzie tysiąclecie, z czym większość chrześcijańskich teologów III wieku zdecydowanie się nie zgadzała i dlatego uważała za niemądre. – Pod względem metody i sensu historiografii Papiasz jest jednak wzorcowy, według najlepszych historyków starożytności (zob. Samuel Byrskog’s Story as History).
Inną typową krytyczną historiografię widać w powyższym cytacie, gdzie Papiasz broni Marka jako ewangelisty. Nie chodzi o to, że Marek niechlujnie spisał to, co powiedział Piotr, ale nie zrobił tego „po kolei”, co oznacza, że w oczach Papiasa (a także innych wykształconych ludzi) Ewangelia Marka musi być postrzegana jako prekursor pełnej biografii historycznej.
Kim zatem był Marek ewangelista?
Stwierdzenie Papiasa, że Marek był współpracownikiem Piotra w Rzymie i pełnił rolę jego symultanicznego tłumacza, jest pośrednio potwierdzone przez 1 P. 5:13, gdzie „Piotr” określa Marka jako „mojego syna”, czyli młodszego, bliskiego współpracownika w „Babilonie” (= Rzymie). O tym człowieku wiemy jednak coś więcej.
Tym, który po raz pierwszy napisał „Ewangelię” i tym samym stworzył gatunek narracyjny „Ewangelia” był prawdopodobnie Jan Marek z Jerozolimy. Był on greckojęzycznym Żydem o greckojęzycznym, hebrajsko-łacińskim podwójnym imieniu, który mieszkał z matką Marią (o ojcu nie ma wzmianki) w dużym domu w Jerozolimie, por. Dz 12,12. To, że palestyńscy Żydzi w czasach Jezusa mieli greckie imiona, było tak powszechne, jak dziś angielskie imiona dla hinduskich chłopców, natomiast łacińskie imię Marcus prawdopodobnie sugeruje kontakty towarzyskie z Rzymianami. Marcus pochodził więc z nieco bardziej kosmopolitycznej rodziny żydowskiej, która od początku należała również do grona wyznawców chrześcijaństwa.
Był kuzynem czołowej postaci pierwszego pokolenia chrześcijan, lewity Barnaby, i współpracował z nim (i Pawłem) na początku lat 40. Zabierają go do Antiochii, a on staje się ich pomocnikiem podczas tak zwanej pierwszej podróży misyjnej.
Nic dziwnego, że po pewnym czasie Marek współpracował bardziej z Piotrem niż z Pawłem, a jego rola jako tłumacza Piotra trwała od mniej więcej lat pięćdziesiątych do śmierci Piotra w połowie lat sześćdziesiątych podczas prześladowań chrześcijan w Rzymie przez cesarza Nerona. I jasne jest, że ustna symultaniczna interpretacja nauk Piotra o Jezusie powtarzana tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu w końcu dobrze osiada w pamięci tłumacza, któremu po śmierci Piotra autora dość łatwo przychodzi spisanie tego wszystkiego (choć, jak sądził Papias, „poza kolejnością”).